Działalność TEATRU RZECZYPOSPOLITEJ obok stałego "przymuszania" poszczególnych zespołów do zarzucania osiadłego stylu życia i "kontroli" ruchu ma jeszcze jedną dobrą stronę. Oto sprowokowane teatry same zaczęły jeździć, nawiązując do przyrodzonej kondycji teatru jako jarmarcznej budy, przenoszącej się z miejsca na miejsce. Cieszy fakt, iż krakowski Teatr im. Słowackiego cementuje zadzierzgnięte jeszcze za czasów Krasowskich więzy ze stołecznym Teatrem Polskim. Obok "Wesela", równie nieudanego jak warszawskie, mieszkańcy stolicy zobaczyli w ubiegłym tygodniu pięć udanych, eksportowych niemal premier. Wrażenie "Wesela" złagodzi na pewno świetny "Mały bies" Sołoguba (a nie jak napisało "Życie Warszawy" z 19 marca Henryka Kleista!), a obok świetnych Schaeferian ("Kwartet na czterech aktorów" i "Scenariusz dla nie istniejącego lecz możliwego aktora instrumentalnego") pojawiły się w Warszawie najnowsze pozycje sceny Miniatura: "Wysocki" Zawist
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 13
Data:
31.03.1985