Przyszliśmy na "Wesele" dzisiaj, teraz, gdy przecież nie tylko my, ale gdy cały świat wytęża, wytęża słuch, gdy przecież nie tylko nam zaparło dech w duszach, gdy przecież nie tylko my czekamy na hasło, na głos złotego rogu, i gdy nie tylko nam się zwiduje, że coś widać, że coś jest w drodze, że słychać tętent konia o złotych podkowach. Ależ, na Boga, cały świat, jak wielki i szeroki i jak nieszczęśliwy, cały świat przypomina tych weselników, którzy zapadli w ciężki, bezwładny sen, tych weselników którzy - rozbrojeni, tak, rozbrojeni! - kręcą się w kółko i kręcą i kręcą, niby żywi a marom podobni. Przecież to, co obserwujemy od lat trzech, te niekończące się narady, te niepróżnujące planowania, te zjazdy i konferencje rzekomo wolnych i rzekomo zjednoczonych narodów, te kongresy, te próby łatania jednej dziury drugą dziurą, cały ten zaczadzony i ogarnięty paraliżem postępowym woli świat powojenny jest jakby w tańcu, mo�
Tytuł oryginalny
"Wesele" a chwila bieżąca
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości, 1948, nr 25 (116)