No i stało się. Premier Leszek Miller przeszedł do historii, także do historii polskiej literatury. A wszystko za sprawą dramatu "Testosteron" Andrzeja {#os#30243}Saramonowicza{/#}, który wędrując z sukcesami przez polskie sceny, trafił i na deski krakowskiego Teatru Bagatela. Ponieważ "Testosteron" to współczesna wersja "Wesela", można rzec, iż premier Miller, pojawiający się w dialogach bohaterów, to jedna z - jak nazywał to Wyspiański - osób dramatu. Podobnie jak Upiór, Jakub Szela czy hrabia Branicki. Można też rzec, iż jakie czasy, takie "Wesele" i takie osoby dramatu. Zwłaszcza, że w "Testosteronie" wesela w zasadzie nie było. Panna Młoda uciekła sprzed ołtarza, więc spostponowany Pan Młody i jego goście spotkali się na czymś w rodzaju wieczoru kawalerskiego. Premier Miller pojawia się w tym tekście nie bez kozery. Jego widmo patronuje bowiem wszystkim prowadzonym przez bohaterów dialogom. Bo któż inny - niż aut
Tytuł oryginalny
Wesela nie będzie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska Nr 70