Postaci w teatrze Piotra Cieślaka mają sporo dynamiki, twarze wymalowane w ekspresyjne, wiele mówiące maski, posiadają, jakieś elementy charakteru, może nawet strzępy duszy, ale nie mają za to zupełnie ludzkiej psychologii, nie mówiąc już o ludzkich tajemnicach. Są zdecydowanie bardziej podobne do marionetek, niż do ludzi. Ważniejsza zatem od nich samych jest gra, która się między nimi toczy, gra, którą w dużej mierze wywołują sami. Oczywiście odchodząc daleko od bezpośrednich podobieństw z ,,normalnym" człowiekiem, Cieślak ma zapewne ochotę uzyskać w swym teatrze ,,normalne" emocje, prawdy, czy wzruszenia. Niezupełnie się to udaje. Na przykładzie ostatniej premiery widać po trosze dlaczego tak jest. Cieślak nie bez określonego celu zaprosił do współpracy nad tym przedstawieniem Irenę Biegańską, Jerzego Satanowskiego, Emila Wesołowskiego - na co dzień stałych współpartnerów Janusza Wiśniewskiego. Dość wyraźnie widać
Tytuł oryginalny
Wesela marionetek
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 271