"Noc w Wenecji" w reż. Marcina Sławińskiego w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Alan Misiewicz w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Najnowsza produkcja Gliwickiego Teatru Muzycznego - "Noc w Wenecji" Johanna Straussa - jest jak doskonale skrojona suknia karnawałowa. Wszystkie jej elementy pasują do siebie, a wprawiona w ruch porywa niezwykłą lekkością. Twórcą tej interpretacji Straussowskiej operetki jest Marcin Sławiński. Mimo że libretto "Nocy w Wenecji" jest przeciętne, a słowa arii momentami kiczowate, to reżyser nie uciekł w modne w dzisiejszym teatrze tzw. uwspółcześnienie. Klasyczna inscenizacja Sławińskiego sprawdziła się. Scenografia Jana Polewki nie jest przeładowana, dzięki czemu plac św. Marka czy komnata pałacu weneckiego, gdzie się dzieje akcja, wydają się być całkiem duże. Tę przestrzeń reżyser co jakiś czas urozmaica pomysłowymi szczegółami: czy to w postaci kotka spoglądającego z balkonu, czy wolno sunącej gondoli i światełek w oknach bazyliki La Salute widocznych na horyzoncie. Takie drobiazgi - jakby wyjęte z teatru lalek - ożywiają ten wenecki �