"Noc w Wenecji" w reż. Marcina Sławińskiego w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.
Dobra klasyczna operetka to w dzisiejszej praktyce teatrów muzycznych nie lada rarytas. Nic zresztą dziwnego: jeśli ma być naprawdę atrakcyjna, potrzebuje bogatej wystawy, finezji i dobrego smaku w reżyserii, a przed wykonawcami stawia bodaj trudniejsze i bardziej wszechstronne wymagania niż niejedna opera. Że zaś kompensuje to nieraz wysokimi walorami muzycznymi, najwybitniejsze dzieła gatunku gościły nieraz na czołowych scenach operowych. Nie brakuje jednak "znawców", wieszczących głośno, że ten gatunek sztuki dawno się przeżył i na dobrą sprawę nikogo już nie interesuje. Stąd też w repertuarze większości teatrów dominują hałaśliwe musicale, wątpliwej nieraz wartości. A tymczasem w Gliwicach... Zrealizowane z imponującym rozmachem i przy udziale licznego grona wykonawców przedstawienie Straussowskiej Nocy w Wenecji porwało widzów feerią stylowych strojów (to zasługa znakomitej projektantki Barbary Ptak), efektownych sytuacji scenicznych i ży