Do tekstu dopiero co zdymisjonowanej w Krynicy Alicji Węgorzewskiej, zamieszczonego przed tygodniem w rubryce "Ludzie listy piszą" (str. 64), kilka "merytorycznych" sprostowań - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.
1. Nie napisałem żadnych "steków bzdur i pomówień", tylko szczerą, łagodnie wyrażoną prawdę o festiwalu krynickim. 2. Nie był to akt zemsty (bo niby po co?), tylko troska o losy tej wartościowej imprezy, która dostała się w tak niepowołane ręce. 3. O tenorach Krzeszowiaku i Laszczkowskim póki co nie mówi się jeszcze w "La Scali czy też Coven Garden", ale za ich przyszłą "międzynarodową sławę" ciągle trzymamy kciuki. 4. Nie oburzył mnie ani koncert Strauss Ensemble, ani fakt, że Symfonia luventus finansowana jest przez Ministerstwo Kultury, ani Orkiestra L'Autunno nagrywająca ścieżki dźwiękowe, ani Gala Verdiowska i projekt Możdżera, czy wreszcie oprawa graficzna Rafała Olbińskiego. Nadmieniam tylko, że Filharmonia, którą od lat kieruje i dyryguje Sławomir Chrzanowski, nie nazywa się ani Nad, ani Przy, ani Podkarpacka, tylko po prostu... Zabrzańska. Wiedzą o tym w Polsce wszyscy, oprócz Węgorzewskiej. Nie zgadzam się, że ta