EN

28.11.2008 Wersja do druku

Wehikuł śmiechu

Rozmowa z Bogdanem Grzybowiczem, który po raz 1000. wcieli się w farsie "Mayday" w inspektora Troughtona

- W sobotę wyjdzie Pan na scenę teatru Bagatela, by po raz tysięczny zagrać inspektora Troughtona w spektaklu "Mayday". Nie ma Pan dość swego bohatera? - Absolutnie nie. Zwłaszcza że teraz wcielam się w niego kilka razy w miesiącu. Gorzej było na początku, kiedy grywaliśmy przez bity tydzień i do tego dwa razy dziennie. - Spektakl wyreżyserował w 1994 roku Wojciech Pokora - jak się Panu pracowało z mistrzem aktorskim w roli reżysera? - Znakomicie, on jest wytrawnym aktorem, a poza tym zrobił ten spektakl w wielu miastach Polski, przenosząc w dużej mierze przedstawienie z macierzystego teatru Kwadrat, w którym zagrał głównego bohatera. Podczas prób nie kombinował nic poza tym, co można wyczytać z tej farsy. Praca była świetna choć krótka - trwała zaledwie dwa tygodnie. Wcześniej pracowaliśmy sami nad tekstem. - Czy na próbach było tak samo zabawnie jak zabawny jest spektakl? - Aż tak to nie, bo byliśmy bardzo skupieni na pracy. A reżyser wc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wehikuł śmiechu

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 278

Autor:

Jolanta Ciosek

Data:

28.11.2008

Realizacje repertuarowe