Najnowsza premiera Teatru Narodowego - "Samuel Zborowski" Juliusza Słowackiego - w inscenizacji i reżyserii Adama Hanuszkiewicza to spektakl trudny, lecz bardzo piękny. Jest piękny w swej warstwie słownej, dzięki aktorom wyśmienicie podającym poetyckie strofy, wydobywającym doskonałość i urodę języka jakim operował Słowacki; - i w warstwie plastycznej, którą tworzą kostiumy i dekoracje zaprojektowane przez Jerzego Czerniewskiego; a także w warstwie dźwiękowej muzyka Stanisława Syrewicza. Inscenizacje przygotowywane przez Adama Hanuszkiewicza bywały zazwyczaj kontrowersyjne. Ten twórca - skromny, a nawet ascetyczny w środkach wyrazu - niejednokrotnie wywoływał burzliwe dyskusje: a to motocyklami w "Balladynie", a to drabiną w "Kordianie", albo sznurami spadochronu w "Dziadach". Mnie drabiny czy "hondy" nie oburzały, ale do admiratorów teatru Hanuszkiewicza nie należałam. Pominą przeszłości Sceny Narodowej, nie mogłam - zwłaszcza w ostatnich latach
Tytuł oryginalny
Wędrówki ducha
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Mazowiecka nr 53