"Wyzwolenie" Wyspiańskiego ma dość już długą historię sceniczną. Niemal każda inscenizacja tego dramatu wywoływała dyskusje. A wprowadzenie go na scenę jest trudne podwójnie. Ze względu na oryginalność i śmiałość jego formy oraz ciężar zawartych w nim myśli, a także ze względu na znaczenie tego dramatu dla teatru polskiego i literatury polskiej, tradycję. Właściwie zawsze, lub prawie zawsze, inscenizacje klasyki polskiej wywołują burzliwe dyskusje. Z reguły padają w nich pytania o to, jak dalece inscenizator ma prawo ingerować w tekst klasyka i które z jego zabiegów rzeczywiście wydobywają z tekstu treści ponadczasowe, bliskie nam, a które są tylko "uaktualnianiem" czynionym na siłę. I - jedni są rzecznikami całkowitej zgodności z tym, co autor napisał, inni - dopuszczają zmiany pod warunkiem, że inscenizacja pozostaje w zgodzie z treścią, ideą, duchem utworu. Mamy oto kolejną inscenizację "Wyzwolenia". Wprawdzie jest to inscenizac
Tytuł oryginalny
Według Wyspiańskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasza Trybuna nr 257