"Miłość na Krymie" w reż. Jerzego Jarockiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Rafał Piętka w portalu Polskie Radio.
"Miłość na Krymie" Jerzego Jarockiego w Teatrze Narodowym jest przykładem tego, że czasem warto poczekać nawet kilkanaście lat, by móc zrobić przedstawienie według własnych wyobrażeń, a nie według tego, jak wolno je zrobić w danym momencie. Na "Miłości na Krymie" w Teatrze Narodowym spotkało się dwóch wielkich twórców, niemal równolatków - Mrożek i Jarocki. Jarocki reżyserował dramaty Mrożka od 1958 roku, kiedy to wystawił Policję. Od tamtej pory zrobił około 10 przedstawień na podstawie tekstów tego autora. Musiało jednak upłynąć wiele lat od czasu poprzedniego zamiaru wyreżyserowania "Miłości...", by powrócić do tego dramatu. Po dokładnie trzynastu latach Jerzy Jarocki zrealizował "Miłość na Krymie", która jest trzecim jego przedstawieniem w Teatrze Narodowym. Gdy po dwóch przedstawieniach na podstawie tekstów Gombrowicza na deskach Teatru Narodowego reżyser powrócił do Mrożka, zdaje się, że to koniec rozrachunków z tym aut