"Sprawa według Samuela Zborowskiego" w reż. Jerzego Jarockiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Iga Kruk w Teatrakcjach.
Czy "Samuel Zborowski" Juliusza Słowackiego może znaczyć dziś cokolwiek istotnego? Jeszcze przed kilkoma dniami pewnie odpowiedziałabym przecząco. Niewiele jest trudniejszych i bardziej hermetycznych polskich dramatów, stawiających opór nie tylko materią słowną, lecz także autorską filozofią Słowackiego, bez której znajomości cały utwór całkowicie traci sens. A jednak dziś, po obejrzeniu spektaklu Jarockiego - choć nie był on pozbawiony wad - moja odpowiedź byłaby zupełnie inna. Tytułową sprawą jest oczywiście sprawa polska. Bo Polska to miejsce, przez które przechodziły Duchy. Kraj, którego historia jest historią losów Lucyfera. I kraj, w którym w osobie Samuela Zborowskiego ścięto bunt i dążenie do prawdziwej wielkości. To mówi poeta - i to samo powtarza reżyser. Ale po pierwsze: robi to jaśniej (dzięki genialnej pracy na tekście Słowackiego), a po drugie: "dokańcza" utwór wieszcza, ustawiając go obok naszej teraźniejszości. A d