"Biedny Ja, Suka i Jej Nowy Koleś" w reż. Piotra Jędrzejasa, koprodukcja Teatru Ludowego w Krakowie i Stowarzyszenia Teatralnego N50 w Zabrzu. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
On, ona, on - oraz gry z formą. On, ona i on - zabawni i interesujący, gry - wysilone i niezbyt w sumie potrzebne, przynajmniej w tym natężeniu. Gdyby spektakl "Biedny ja, suka i jej nowy koleś" jeszcze trochę skrócić, byłby znacznie lepszy. Zaczyna się tajemniczo i metateatralnie. Scenka pod Ratuszem zasłonięta jest czerwoną aksamitną kurtyną, jakiej scena ta nie widziała chyba od dawna (a może nigdy - kurtyny rzadko się dziś używa). Sztuka Michała Walczaka jest jak najbardziej współczesna (autor, rocznik 1979, zadebiutował sześć lat temu), od razu rodzi się więc podejrzenie, że kurtyna nie jest zwykłą kurtyną, tylko elementem gry. Istotnie, służy ona - w prologu - głównie ukryciu tajemniczego tytułu. Na scenie pojawiają się on, ona i on - trzy jeszcze nienazwane postaci, na razie niebędące żadnymi postaciami, tylko ludźmi, którzy są jak niezapisane karty. Mają świadomość, że przed kimś występują, że coś powinni przeżyć, op