- Większość aktorów ma sny o tym, że nie nauczyli się roli lub ją zapomnieli, a ja śnię o tym, że nie wiem, gdzie jest jakaś zbiórka - że się spóźniam na jakieś powstanie - rozmowa z KRYSTYNĄ JANDĄ, aktorką i reżyserką.
Jacek Cieślak: Wspominając pani pierwsze wielkie role filmowe - Agnieszki w "Człowieku z marmuru" i Antoniny w "Przesłuchaniu" - można powiedzieć, że pani bohaterki emanowały energią, jaką mieli powstańcy warszawscy. Krystyna Janda: To była energia młodości, chęć zmiany rzeczywistości. Agnieszka dostała kamerę do ręki, która była jak broń, dlatego chciała być rycerzem w słusznej sprawie. Uczyła się historii kraju, robiąc film - nie do końca świadoma przeciwnika. Kierowała się intuicją. Chodziło mi o ten rodzaj energii, która sprawia, że młody człowiek jest w stanie podjąć najwyższe ryzyko, nie kalkulując, co się stanie i jaką cenę zapłaci. - Antonina z "Przesłuchania" kierowała się ludzkimi odruchami, elementarnym rozpoznaniem tego, co dobre, a co złe. Nie rozumiejąc całego systemu, nie analizując go, protestowała przeciwko niesprawiedliwości. Kierowała się najprostszą logiką. Może tu jest moment styczny. Ale ja bym nie wy