EN

12.10.2021, 08:52 Wersja do druku

We Are Going to Die, daj, daj, da daj

To była najweselsza stypa od lat, a przebojem festiwalu Animo 2021 stała się piosenka We Are Going to Die. Czesko-słoweńsko-słowacko-rosyjska formacja Fekete Seretlek po prostu „pozamiatała” podczas tegorocznego Festiwalu Animo i uruchomiła tęsknotę za bohemą, której tak dzisiaj brakuje, a przecież filistrów aż nadto i produkcja wzrasta w tempie geometrycznym.

Już sam skład organizacji jest ciekawy. Lider, Matija Solce (akordeon, Słowenia), reżyser i twórca wszystkich aranżacji, to m.in. lalkarz i aktor we własnym teatrze lalkowym Teatro Matita. Na scenie towarzyszą mu: Pavol Smolárik (kontrabas, Słowacja), Jan Meduna (trąbka, Czechy), Anička Bubníková (wiolonczela, Czechy/Rosja), Jiří N. Jelínek (skrzypce, Czechy), Ivo Sedláček (perkusjonalia, Czechy). Cała szóstka ukończyła DAMU (Wydział Teatralny Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze) i udziela się w przeróżnych projektach – od muzycznych przez taneczne po cyrk szczudlarzy. Ten równie szalony co kompetentny skład zabrał publiczność szczelnie wypełniająca Czarną Salę w zwariowaną podróż.

Już tytuł wskazuje na spory bałagan: „KAR – teatr przedmiotu i koncert na motywach powieści Anny Kareniny”. Tak przynajmniej jest w programie festiwalowym. Lepszym tłumaczeniem byłoby chyba np.: „KAR – teatr przedmiotu i koncert na motywach powieści „Anna Karenina”. Performerzy mówią trochę po polsku, trochę po angielsku, troszkę po rosyjsku, ale głównie po czesku bez tłumaczenia, więc osiągają cel z zapowiedzi: „niech nie martwią się ci, którzy nie znają powieści Tołstoja, bo dzięki naszemu występowi ich wiedza na ten temat nie powiększy się” (tak to mniej więcej leciało). Ci, co znają powieść, mogli rozpoznać wybrane fragmenty i nie zdziwiła ich obecność elektrycznej lokomotywy jeżdżącej po torach ułożonych na stole stanowiącym centralny element scenograficzny i pole popisów animacyjnych. Trudności w zrozumieniu sporych fragmentów przebiegu nie przeszkadzały jednak zbytnio zebranym, bo energia sceniczna i atmosfera ogólna były tak urocze, że słowa nie były najważniejsze, choć może trochę szkoda, bo nie wszystkie znaczenia dotarły.

Performerzy, najczęściej perkusjonalista Ivo Sedláček, grają na wszystkim, co im wpadnie do ręki: kieliszkach, kielichach, butelkach, szklankach i, absolutny czad, na kosie. Animują słomki i kartki papieru, ogrywają przeróżne przedmioty („zaczarowany” samowar) i… częstują wódką Vronską z Petrohradu, czym dodatkowo zjednują sobie sympatię i bez tego uradowanej, żywo reagującej publiczności.

Fekete Seretlek to trochę takie środkowoeuropejskie Tiger Lilies, ale w szczegółach zdecydowanie inne. Zamiast brechtowskiego mroku, mocnej szydery i pythonowskiego poczucia absurdu mamy raczej radosny, ciepły i miękki, jakże nam potrzebny, dystans do rzeczywistości. Dystans potrzebny szczególnie nam, uchodzącym za najbardziej neurotycznych i nieszczęśliwych mieszkańców Europy, krzyżowców nerwowo rozpamiętujących i poszukujących w sobie i innych poczucia winy. Chyba dlatego występ międzynarodowej załogi weselników był tak frenetycznie wręcz przyjęty przez odbiorców. Po prostu potrzebujemy tego luzu, radości, czasami wręcz klaunady jak kania dżdżu (uśmiech).

Mimo niewesołego przecież literalnie refrenu przebojowej piosenki, który jest motywem przewodnim całego przebiegu, sala bawiła się cudownie, śmierć została rozbrojona, traumy ugłaskane na godzinę z haczykiem. Wszystko to w rytm numerów najczęściej a la bałkańskich, tańca i rozkosznych wygłupów. Powstały w 2016 roku program to pozornie łatwa w prezentacji hybryda (trochę kabaret, trochę koncert), ale myliłby się ten, kto uznałby, że każdy świetnie by sobie poradził w tej konwencji. „KAR” zakochanych w czerni (Fekete Seretlek) to precyzyjna robota w wykonaniu niezwykle wszechstronnych, wspaniale swobodnych scenicznie performerów, którzy udzielają się na co dzień w wielu zespołach teatralnych, tanecznych i muzycznych, taki trochę środkowoeuropejski dream team. Niezapomniane spotkanie, jak możecie to szukajcie ich i zapraszajcie.

Fekete Seretlek na 16 Międzynarodowym 20 Festiwalu Animo. Kwidzyn, Czarna Sala, 6 października 2021 r., czas trwania: ok. 60 min. bez przerwy.

Tytuł oryginalny

We Are Going to Die, daj, daj, da daj

Źródło:

Gazeta Świętojańska online
Link do źródła