Nadzieje wiązane z premierą "Wdów", następną po "Portrecie" sprzed pięciu lat, sztuką Sławomira Mrożka były niemałe. Publiczność znudzona farsami i musicalami, mniej już wrażliwa na problematykę łagierniczo-obrachunkową wyraźnie oczekuje od teatru diagnozy dzisiejszej świadomości, poważnej rozmowy na temat coraz mniej zrozumiałej rzeczywistości. Autor "Policjantów", "Tanga", "Emigrantów" czy "Pieszo" wydawał się idealnym wprost adresatem tzw. społecznego zapotrzebowania, zwłaszcza że wielokrotnie udało mu się utrafić w żywy nerw współczesności i pobudzić życie umysłowe. Rozczarowanie najnowszą sztuką Mrożka jest niestety powszechne, wprost proporcjonalne do oczekiwań. Wprawdzie Erwin Axer reżyser polskiej prapremiery ostrzegał, że "Wdowy" to żart tylko, lecz niewielu dawało wiarę. No, bo jakże to tak, pisarz, który wraz z Gombrowiczem i Różewiczem służy przed zagranicą za alibi naszej dramaturgii, a tu jego nazwisko działa jak
Tytuł oryginalny
"WDOWY" - ZEMSTA KOBIET
Źródło:
Materiał nadesłany
Twórczość