No i spłatał nam znowu Mrożek figla. Po prawie pięciu latach przerwy od czasu napisania swojej ostatniej sztuki "Portret" - przerwy spowodowanej m. in. przeprowadzką do Meksyku oraz operacją serca - autor "Tanga" przedstawił swój kolejny utwór, "Wdowy". Podczas gdy publiczność i krytycy ostrzyli sobie zęby na nowych "Emigrantów" czy choćby "Ambasadora", mistrz Sławomir zaproponował nam prościutką farsę, co gorsza nie najlepiej skonstruowaną. "Wdowy" bardzo wyraźnie przypominają "dawnego" Mrożka - sprzed ponad 20 lat, gdy powstały takie sztuki jak "Śmierć porucznika", "Na pełnym morzu" itd. Taka musiała być zapewne cena powrotu do czynnego uprawiania zawodu. Sztuka zbudowana jest z dwóch aktów, niezbyt zresztą do siebie przystających. Równie dobrze wszystko mogło się skończyć po akcie pierwszym - przynajmniej zniknęłoby wrażenie powtarzania się i zbyt "geometrycznego" budowania akcji. Mrożek zazwyczaj swoje sztuki konstruuje na zasadzie symet
Tytuł oryginalny
Wdowy, panowie i ta trzecia
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Małopolska nr 2