EN

2.12.2005 Wersja do druku

Wdówka klasyczna i współczesna

- Dyrektor jednego z teatrów twierdził, że kto wystawia "Wdówkę", traci stołek. Nie jestem przesądny i wierzę, że u nas wszystko skończy się dobrze - mówi reżyser ZBIGNIEW CZESKI przed premierą "Wesołej wdówki" w Teatrze Muzycznym w Lublinie.

Andrzej Molik: Który to już Twój powrót do Lublina? Zbigniew Czeski, reżyser "Wesołej wdówki": Wracam jak bumerang, ale już trudno mi policzyć, który raz. Najpierw Teatr Osterwy, potem Muzyczny i wiele realizacji na tej scenie, przez chwilę etat, po drodze gdzieś jeszcze kabaret Czart. Lubię tu wracać. Jestem skazany na Lublin. Teraz reżyserujesz "Wesołą wdówkę". Lubisz Lehara? - Lubię. Lubię klasyczną operetkę, tę niezwykłą, melodyjną muzykę, która od razu wpada w ucho i cieszy nawet przy błahym libretcie. Daje wytchnienie od rzeczywistości. To jest podstawowa rola teatru muzycznego. Ma zafundować widzom 2-3 godziny zapomnienia. I padło na tę klasyczną operetkę. Dlaczego? - Po pierwsze, mija dokładnie sto lat od jej prapremiery. Namawiałem dyr. Jacka Bonieckiego na nią także z tego powodu, że ostatni raz była wystawiana w Lublinie ze 40 lat temu. Podobnie jest w kraju. Dyrektor jednego z teatrów twierdził, że kto wystawia "Wdówkę

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

100 lat później

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Lubelski nr 281

Autor:

Andrzej Molik

Data:

02.12.2005

Realizacje repertuarowe