"Wesoła Wdówka" w reż. Zbigniewa Czeskiego w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Pisze Andrzej Molik w Kurierze Lubelskim.
Trzeba było trochę poczekać, żeby "Wesoła wdówka" zaczęła rozweselać. W trzecim akcie pokazała już swą cieszącą widzów wesołość w pełnej krasie. Rzecz jasna nie chodzi o Hannę Glawari, która po ośmiodniowym małżeństwie z bankierem ląduje w Paryżu jako wesoła wdówka z 20 milionami spadku ani o wcielająca się w jej rolę Dorotę Laskowiecką, tylko o zaprezentowane premierowo w sobotę w Teatrze Muzycznym przedstawienie słynnej operetki Franza Lehara w reżyserii Zbigniewa Czeskiego pod kierownictwem muz. Jacka Bonieckiego. Niby od początku wszystko było jak najbardziej w porządku. Piękna muzyka w wykonaniu orkiestry TM pod batutą maestro Bonieckiego brzmiała imponująco. Czarne, b. współczesne kostiumy Liliany Jankowskiej na tle jej srebrnozimnej, lustrzanej scenografii w I akcie i piaskowociepłe na tle słonecznozłotych, dodatkowo rozkwieconych dekoracji w akcie II, prezentowały się szykownie. Reżyser miał dobre pomysły, jak ten w dia