"Lobotomobil" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Tomasz Miłkowski w kwartalniku Yorick.
"Lobotomobil" Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu to najważniejsze przedstawienie na polskich scenach mijającego sezonu. Ale nie można o nim przeczytać nigdzie poza poznańską prasą. Dlaczego tak jest, nietrudno zgadnąć. Wiśniewski nie należy do stada, idzie własną drogą. Każda premiera Janusza Wiśniewskiego to oczekiwane wydarzenie. Trochę tajemnicze, niejasne, choćby ze względu na przyjętą metodę pracy w jego teatrze autorskim, gdzie ostateczny kształt spektaklu wyłania się w toku prób, w pracy z aktorami, początkowo nawet niepewnymi materii, z którą tym razem będą mieli do czynienia. Dotyczy to zwłaszcza realizacji, które nie korzystają z gotowego pierwowzoru literackiego (i tak ulegającego daleko idącym przekształceniom), ale rodzą się - jak to artysta nazywa - ze "słów sojuszniczych", z mozaiki tekstów zakotwiczonych w rozmaitych tradycjach literackich, powiązanych jakimś powinowactwem myśli, idei, emocji. Punkte