"Zemsta" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
SKROMNY SZLACHCIC, ŻOŁNIERZ ARMII NAPOLEOŃSKIEJ, A NADE WSZYSTKO ZNAKOMITY KOMEDIOPISARZ Z OKAZJI ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ 220. ROCZNICY URODZIN DOCZEKAŁ SIĘ OFICJALNYCH OBCHODÓW ROKU FREDROWSKIEGO. Trwa wysyp sztuk Fredry na polskich scenach, by wymienić choćby dwie inscenizacje "Zemsty": w OCH-Teatrze i świętującym stulecie Teatrze Polskim. Ta w OCH-Teatrze, wyreżyserowana przez Waldemara Śmigasiewicza, kładzie nacisk na polskie podziały, zarówno kiedyś, jak i dziś. Czerwono-biały plakat, czerwony kostium Rejenta i biały Cześnika sugerują, że dzieli nas nie tylko legendarny mur graniczny, tu: rozpadający się drewniany płot, ale model życia, kreowany przez zawiści, fałszywe ambicje, rozdętą pychę, przykryte hipokryzją i pseu-dopatriotyzmem. Tylko stary Dyndalski (Wojciech Pokora), który słucha sielskich fragmentów "Pana Tadeusza" w interpretacji Gustawa Holoubka (!), wierzy jeszcze w mit zjednoczenia. W spektaklu czuje się pazur reżysera spod znaku