EN

8.10.2011 Wersja do druku

Wchodząc na scenę czuję, że to nie jestem ja

Ponad 18 lat grasz tę postać; spodziewałeś się, że to będzie tyle trwało? - Nie - i tym bardziej się cie­szę, że to tak poszło. Premiera odbyła się w Starej Galerii przy Starowiślnej, blisko miejsca, gdzie mieściła się kan­celaria adwokacka, do której przyszedł zrozpaczony Hirsz Sin­ger, Żyd z Bronowic, karczmarz, zaproszony z żoną i córką na we­sele poety Lucjana Rydla, co sprawiło, że trafił do literatury... - I poczuł się niezmiernie skrzywdzony. Ucierpiał na ho­norze, córka także stała się przed­miotem nieprzyjaznych komen­tarzy. Zatem szukał sprawiedli­wości. Wymarli bohaterowie "Wese­la", a Singer - dzięki tekstowi Romana Brandstaettera i temu spektaklowi - wciąż przypomina o swym losie. Czy przez te 18 lat Twój bohater zmienił się? - Nie, ale forma spektaklu - tak. Sześćsetny spektakl w sobo­tę na Małej Scenie Starego Teatru, do którego został przeniesiony pod koniec 1994 roku. Przed dwusetnym przed­stawieniem mó

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wchodząc na scenę czuję, że to nie jestem ja

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 235

Autor:

rozmawiał Wacław Krupiński

Data:

08.10.2011

Realizacje repertuarowe