JERZY NOWAK dziś po raz 600. wcieli się w Hirsza Singera, tytułową postać spektaklu "Ja jestem Żyd z Wesela"
Ponad 18 lat grasz tę postać; spodziewałeś się, że to będzie tyle trwało? - Nie - i tym bardziej się cieszę, że to tak poszło. Premiera odbyła się w Starej Galerii przy Starowiślnej, blisko miejsca, gdzie mieściła się kancelaria adwokacka, do której przyszedł zrozpaczony Hirsz Singer, Żyd z Bronowic, karczmarz, zaproszony z żoną i córką na wesele poety Lucjana Rydla, co sprawiło, że trafił do literatury... - I poczuł się niezmiernie skrzywdzony. Ucierpiał na honorze, córka także stała się przedmiotem nieprzyjaznych komentarzy. Zatem szukał sprawiedliwości. Wymarli bohaterowie "Wesela", a Singer - dzięki tekstowi Romana Brandstaettera i temu spektaklowi - wciąż przypomina o swym losie. Czy przez te 18 lat Twój bohater zmienił się? - Nie, ale forma spektaklu - tak. Sześćsetny spektakl w sobotę na Małej Scenie Starego Teatru, do którego został przeniesiony pod koniec 1994 roku. Przed dwusetnym przedstawieniem mówiłeś,