EN

24.09.2010 Wersja do druku

Wcale nas nie ma w Berlinie

Głód współbycia to temat, wokół którego rozgrywają się trzy ważne premiery nowego sezonu teatralnego w Berlinie. Frank Castorf, Ivo Van Hove oraz Stefan Kaegi i Lola Arias tworzą katalog nieobecności - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Berlin daje poczucie bycia gdzie indziej. Może na tym polega właśnie jego siła przyciągania. Może to właśnie powoduje, że trafiają tu ludzie poszukujący azylu. Ludzie, którzy postanowili żyć bez napięcia, przesadnych ambicji. Pierwsze premiery nowego sezonu teatralnego pokazują, jak bardzo to miasto osadzone jest na nadziejach i tęsknotach. W tej stolicy "małych, lokalnych ojczyzn", "patriotyzmu dzielnic", obsesyjnego gromadzenia się, "bycia razem tu i teraz" zaskakująco wiele zależy od tego, jaki świat zmontujemy sobie sami z indywidualnych potrzeb i wspomnień. Trzy siostry z długo oczekiwanego w Berlinie spektaklu "Nach Moskau! Nach Moskau!" Franka Castorfa (legendy i lidera wschodnioberlińskiego, lewicowego Volksbühne) montują sobie werandę [na zdjęciu scena ze spektaklu]. To ważna weranda. Trochę jak prowizoryczny most, trochę jak arka, rusztowanie czy leśne stanowisko do polowania. Surowe bale odcinają się od zwisającego w tle kiczowatego wid

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wcale nas nie ma w Berlinie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

24.09.2010

Wątki tematyczne