Pewnie niektórzy pamiętają niepokój, który ogarnął krytyków gdy na jesieni 1980 roku teatry ciągle grały łagodne sztuki Marivauxa. Wokół nas wrzały dyskusje polityczne, ale "aktualne" spektakle, szczególnie te udane, pojawiły się znacznie później. Z biegiem lat ustalono, że aktywność w teatrze nie polega wyłącznie na pokazywaniu publicystycznych tekstów i że w ogóle z tą aktywnością w sztuce sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana aniżeli się na pierwszy rzut oka wydaje. To tyle uwag na marginesie naszych czasów, w których na szczęście nie wypomina się już teatrowi, że nie nadąża za rzeczywistością. Temat musi się ucukrować i przykładem tego mogą być dwie sztuki o marcu i kolejnych miesiącach 1968 roku; obie nagrodzone na konkursie, jedną widzieliśmy w poniedziałkowym teatrze w telewizji, to produkcja spółki autorów Śliwy i Zielińskiego, druga "Obywatel Pekosiewicz" Słobodzianka, który z trudem przebija
Tytuł oryginalny
Wbili mi szydło w samo gardło
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura Nr 19