Trwający już dziewiąty miesiąc serial, którego tematem i głównym bohaterem jest Teatr Polski we Wrocławiu, wszedł w ostatnich dniach w kulminacyjną fazę, która kazała spodziewać się rychłego i spektakularnego finału. Jednak na zakończenie przyjdzie nam jeszcze poczekać - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Najnowszy sezon zaskakuje nagłymi zwrotami akcji, których nie wymyśliłby tandem Strzępka-Demirski odpowiedzialny za konkurencyjną serię "Artyści". Nowe twarze na scenie Bo oto na planie pojawiają się kolejni bohaterowie. Nagle na scenę postanowił koniecznie wkroczyć dolnośląski wojewoda Paweł Hreniak, który dokonał coś, czego dotąd chyba nie uczynił żaden urzędnik (no może poza Białorusią lub Koreą Płn.) - oprotestował decyzję, której nawet nie widział na oczy. Swoje trzy grosze uznał za konieczne dorzucić pamiętliwy minister Piotr Gliński, któremu wrocławski Teatr Polski do końca życia będzie się kojarzył z pornoaktorami i przegraną cenzorską misją. Na scenie rozpycha się też przewodniczący regionalnej "S" Kazimierz Kimso, któremu najwyraźniej marzy się podróż w czasie do marca 1968 roku, kiedy to aktyw napuszczał robotników na protestującą inteligencję. Uwagę zwracają też role niezłomnej księgowej, któ