- Trzeba sięgnąć po parę książek, które nie mają obrazków, po trochę płyt, które wydają się nie do słuchania. Obejrzeć kilka filmów, które nie są prostą rozrywką. To służy otwieraniu umysłu, uzyskiwaniu świadomości. I o tym też jest mój film - mówi Przemysław Wojcieszek, reżyser "Made in Poland".
Tomasz Kazański: "Made in Poland" wywoła z pewnością wiele kontrowersji wśród nowohoryzontowej publiczności. To film o buncie - o buncie przeciw wszystkiemu. Oglądając go, zastanawiałem się, czy to jest również Pana bunt, czy po prostu fikcja. Przemysław Wojcieszek: To po prostu film, który traktuje o pewnej postawie wobec życia, że warto, bez względu na koszty i możliwość przegranej, walczyć o swoją odrębność, autonomiczność. Ten chłopak uparcie dąży do tego, żeby być świadomym uczestnikiem rzeczywistości, żeby być niezależnym, móc decydować o samym sobie. Z jednej strony jest "czysty", deklaruje swoją odrębność, a z drugiej szuka prawdy o sobie, o świecie, w którym żyje. I to jest bardzo pozytywne. Czy to jest coś, czego brakuje w dzisiejszej Polsce? Bo to przecież jest film o współczesnej Polsce? - Tak, mam wrażenie, że tak obecnie ona wygląda. Główny bohater jest przeraźliwie samotny, a poszukiwanie prawdy o świecie