"Choroba młodości" w reż. Ireneusza Janiszewskiego w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą emocji... Lekko przeinaczony filmowy tytuł może być kluczem do labiryntu ludzkiej wrażliwości, jaki odsłania się w przestrzeni dwu pokoi i korytarza. Każda z postaci, które ją zaludniają, nie ma więcej niż dwadzieścia parę lat. Wszystkie grają wysoko, by wygrać swój los... Scena Młodych Teatru Nowego do bólu prawdziwie i na najwyższej nucie pokazuje jak rozwija się, do jakich powikłań prowadzi ,Choroba młodości". Sztuka Ferdinanda Brücknera powstała 80 lat temu, ale są w niej wieczne niepokoje, a kostium określa czas (celna oprawa plastyczna Katarzyny Paciorek). Jesteśmy więc we współczesności. Wśród dziewczyn w jeansach, spódnicach z cekinami, wspólnie przeżywających egzaminy i balangi. Nie ma tylko rynsztokowych przerywników obowiązkowych w dzisiejszych tekstach o młodzeży. Desiree (przejmująca w budowaniu tragicznej postaci Monika Buchowiec) szuka oparcia po męskiej i damskiej stronie