Jeśli zapytamy przeciętnego czytelnika, co wie o Władysławie TERLECKIM usłyszymy, że jest nie tylko znakomitym prozaikiem, ale także autorem słuchowisk radiowych, widowisk telewizyjnych czy przedstawień teatralnych. Ostatnio w teatrze "Współczesnym" możemy obejrzeć jego dramat psychologiczny "Idź na brzeg, widać ogień". Mimo że jego pasją jest powieść historyczna z drugiej połowy XIX wieku, a szczególnie problematyka Powstania Styczniowego, sięga często do współczesności.
Na moje pytanie, dlaczego właśnie Powstanie Styczniowe, Władysław Terlecki odpowiedział: "Kojarzy się nam ono przeważnie z TRAUGUTTEM, niekiedy z WIELOPOLSKIM, a przecież poza nimi można znaleźć galerię niesłychanie frapujących osobowości, ludzi, których prawdziwy los przekraczał znacznie to, co mogłaby wymyśleć fantazja pisarza". Wielu widzom, a także niektórym krytykom, główny bohater dramatu "Idź na brzeg, widać ogień" kojarzy się z Jerzym SZANIAWSKIM... - Może istotnie milczący bohater i niektóre fragmenty utworu mogą przypominać epizody z życia Szaniawskiego, natomiast pozostałe postacie zrodziły się wyłącznie w fantazji dramaturga. Proszę sobie wyobrazić, że już po napisaniu opowiadania "Dom", na kanwie którego zbudowałem ten dramat, dowiedziałem się, że Szaniawski akurat też miał przyjaciela, który utonął. Miałem okazję poznać Szaniawskiego, brałem udział w rozmowie, w której on uczestniczył - podcza