EN

12.04.2008 Wersja do druku

Warszawskie Spotkania Teatralne. Dzień trzynasty

Cztery godziny mogą zabić nawet Wyspiańskiego - o "Weselu" w reż. Anny Augustynowicz z Teatru Współczesnego w Szczecinie prezentowanym podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.

Czarno to widzę? Niezupełnie. Chociaż na pierwszy rzut oka czerń jest motywem przewodnim. Bo i scenografia w czerni, i stroje czarne. I czarne myśli? Jeśli mowa o czterech godzinach, jakie serwuje Anna Augustynowicz romansująca z Wyspiańskim, inaczej powiedzieć nie można. Forma w pewnym momencie zaczyna nudzić, a przedstawienie dłuży się. Wesele? Kojarzy się z lejącą się wódką, bigosem, białą kiełbasą i Bóg wie, czym jeszcze. Z przytupem - owszem - z zabawą taką, że aż tchu brak. Może też z kiszonymi ogórkami? Ale nie u Augustynowicz. Reżyserka serwuje zupełnie inne zakąski - takie, które nie przechodzą łatwo przez gardło. Takie, które mogą walić po gębie, bo są iście polskie. Szczecińska inscenizacja pokazuje, że Polak nie jest mądry po żadnej szkodzie. Że jego mentalność stoi w miejscu, że Wyspiański nie jest historią, którą można tylko opowiadać, ale jest "tu i teraz". Scena "Wesela" Augustynowicz to pusta przestrzeń, w k

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Ada Romanowska

Data:

12.04.2008

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe
Festiwale