Poniżej publikowany szkic napisałem przed ośmiu laty, jeszcze za życia jego bohatera, na zamówienie "Nowej Polszy", miesięcznika przeznaczonego na rynek rosyjski. Pisanie dla obcego odbiorcy wiąże się z określonymi wymaganiami, czuję się więc w obowiązku poprosić o wybaczenie dzisiejszych polskich czytelników, jeśli niektóre spostrzeżenia wydadzą się im nadto oczywiste. Mam nadzieję, że nie wszystkie - pisze Jacek Sieradzki.
Nestor polskiej sceny w zeszłym roku skończył dziewięćdziesiąt lat. Nie reżyseruje od wielu sezonów. Z fotelem dyrektorskim pożegnał się - z własnego wyboru - przed z górą ćwierćwieczem. Dla starszych pokoleń teatromanów jest legendą: sztandarowym reprezentantem pewnego typu teatru w jego najlepszym wydaniu. Dla młodszych - nazwiskiem z podręcznika historii. To sytuacja dość oczywista: trudno, by inaczej niż w pamięci rówieśników, trwał teatr, którego w sensie materialnym już dawno nie ma. W tym przypadku dochodzi jeszcze czynnik dodatkowy: dla rodzaju sztuki scenicznej, którą uprawiał, nie ma dziś dobrej pogody. Czy lepszy klimat wróci? Niepodobna tego wykluczać; nic nigdy w sztuce nie toczy się w jednym tylko kierunku. Erwin Axer jest bodaj ostatnim żyjącym absolwentem wydziału reżyserskiego Państwowego Instytutu Sztuki Teatru (PIST), powołanego do życia w 1932 roku. Ta warszawska uczelnia była kamieniem milowym w dziejach polskiej scen