WIOSNA, JAK NA WIOSNĘ PRZYSTAŁO, wystartowała w Warszawie przy dźwiękach muzyki; muzyczne sensacje były w ostatnim okresie najważniejszymi wydarzeniami artystycznymi stolicy, ale też miały rangę wyjątkowo wysoką. Ponieważ trudno przyszłoby mi je ustawić według hierarchii ważności, bo słuch - wiadomo! - bywa subiektywny, postaram się, przynajmniej trzy najważniejsze, zrelacjonować po prostu w porządku chronologicznym. No, więc najpierw występ mediolańskiej La Scali; na razie, niestety, tylko jej elementu czysto instrumentalnego, czyli orkiestry, lecz za to z jej szefem muzycznym, znakomitym, światowej sławy dyrygentem, Riccardem Muti. La Scala, to niby dla Polaków nie nowina: w legendarnym teatrze operowym niejednokrotnie gościli i goszczą nasi śpiewacy, dyrygenci, kompozytorzy, nawet orkiestry czy chóry, dotychczas był to jednak tylko ruch w jedną stronę. Nasi jeździli do La Scali, ale La Scala nie przyjeżdżała do nas. I trzeba było dopiero jub
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój, nr 17