Co zrobić, jakie zastosować chwyty i środki sceniczne, aby "Wesele", od przeszło pół wieku nasz najbardziej wstrząsający dramat narodowy, zbliżyć do widza współczesnego, który przecież żyje w całkowicie innym klimacie politycznym i społecznym? Oto pytanie, jakie nasunąć się musi każdemu inscenizatorowi, mającemu ambicje wykraczające poza tradycję, nieco tylko odświeżoną i przewietrzoną. Odpowiada na nie w teatrze Powszechnym Adam Hanuszkiewicz w sposób niezwykle śmiały, dla pewnego typu publiczności wręcz prowokacyjny. Dla Hanuszkiewicza ,,Wesele" to jedna wielka szopka, względnie i szopa narodowa w sensie dosłownym. Rozgrywa więc utwór Wyspiańskiego na tle wyolbrzymionej, gigantycznej szopki krakowskiej, sprowadza aktorów, wyskakujących z wnętrza tej szopki do marionetek, pod których nogami w takt muzyki wiruje jak na karuzeli podłoga. Marionetkom tym coś gra w duszach, bałamucą się narodowo, wizje ich, sny, marzenia i
Tytuł oryginalny
Warszawska Jesień Teatralna (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Demokratyczny nr 47