Są sztuki tak związane z naszą historią i tradycją narodową, a zarazem z tradycją teatralną, że każdorazowe ponowne ich wystawienie musi budzić szacunek dla odwagi tego, który po nie sięga. Do takich sztuk należy niewątpliwie "Warszawianka" Stanisława Wyspiańskiego, którą pokazał Teatr Klasyczny w Warszawie. Co więcej - przed teatralną premierą (mamy prawo sądzić, że nie jest to rzecz zrobiona jedynie dla tv - w przeciwnym wypadku byłoby to nieuczciwe w stosunku do innych teatrów, biorących udział w festiwalu) zaprezentował ją w TV, licząc - i chyba słusznie - że TV Festiwal Teatrów Dramatycznych wzbudzi przede wszystkim zainteresowanie telewidzów spoza Warszawy. Co za tym idzie, gdy "Warszawianka" wejdzie na afisz, może liczyć na widownię warszawską, a już na pewno może liczyć na młodzież szkolną. Po tym, co zobaczyliśmy mamy prawo sądzić, że Ireneusz Kanicki wystawił "Warszawiankę" nie tylko z powodu pietyzmu dla jej treści,
Źródło:
Materiał nadesłany
"Ekran" nr 30