W czwartek, 9 marca, wraca na scenę Opery Narodowej "Nabucco" w inscenizacji, której premiera odbyła się w czerwcu 1992 roku. Opera, po swojej prapremierze w marcu 1842 r. w mediolańskiej La Scali, przez kilkanaście lat utrzymywała się w repertuarze teatrów nie tylko Europy.
Później podzieliła los tak zwanych wczesnych dzieł, czyli trafiła na archiwalną półkę, gdzie spokojnie czekała na ponowne odkrycie. Doszło do tego na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Od tego czasu stała się swoistym przebojem operowych scen na całym świecie. Od ponad dwudziestu lat mamy nieprzemijającą modę na "Nabucco". Na polskie sceny "Nabucco" trafiła tylko raz - w 1854 r. do Teatru Wielkiego w Warszawie. Wcześniej, w niemieckiej wersji językowej, wystawiono operę we Lwowie. Na kolejną inscenizację przyszło nam czekać aż do 1983 roku. Dlaczego tak długo nasi dyrektorzy nie chcieli wystawić tej opery? Chcieli, chcieli, tylko nie mogli! W Operze Wrocławskiej już w 1968 r. rozpoczęto przygotowania do premiery, jednak ciche naciski cenzury sprawiły, że do niej nie doszło. Na początku lat osiemdziesiątych operą zainteresował się Napoleon Siess, dyrektor Opery Śląskiej w Bytomiu, któremu uzyskanie zgody na wystawienie "N