Leopold Tyrmand jest cały czas bohaterem tego spektaklu, gra też Złego. Przedstawienie opowiada o tym, czego się boimy, czym jest tworzenie, czym jest kreacja, przetwarzanie rzeczywistości na fikcję – powiedział PAP Jerzy Jan Połoński – reżyser przedstawienia „Zły. Warszawska jazz opera”. Premiera w Teatrze Rampa – w piątek.
– Spektakl „Zły. Warszawska jazz opera” na podstawie „Dziennika 1954” i powieści „Zły” Leopolda Tyrmanda opowiada trochę o tej książce, a trochę o tym, czym jest zło. Jest w nim trochę legend miejskich. Przedstawienie opowiada o tym, czego się boimy i czego nie boimy, ale przede wszystkim opowiadamy o pisarzu. O tym, czym jest tworzenie, czym jest kreacja, przetwarzanie rzeczywistości na fikcję i ile fikcji może się pojawić w rzeczywistości – wyjaśnił reżyser.
– Moim zdaniem, to, co udało się autorowi scenariusza Michałowi Walczakowi fajnie uchwycić – to właśnie ten moment bycia w środku kreowania rzeczywistości. Można powiedzieć, że zamieniamy się przez chwilę w Leopolda Tyrmanda i piszemy książkę – ocenił Jerzy Jan Połoński.
Reżyser przyznał, że Leopold Tyrmand jest cały czas bohaterem tego spektaklu. – Nawet jeśli już opowiadamy „Złego” – to dalej opowiada go Leopold Tyrmand. No i może trochę zdradzę akcję. Złego też gra Leopold Tyrmand – powiedział. – W spektaklu pada takie zdanie: „Leopold, ty jesteś dla mnie zły” i to powoduje pewne komplikacje i uruchamia lawinę zdarzeń – zaznaczył.
Twórca przedstawienia zwrócił uwagę, że na scenie pojawi się także młoda dziewczyna Krystyna, czyli kochanka Tyrmanda, Bogna z „Dziennika 1954”. – To jest bardzo dobry pomysł adaptacyjny Michała Walczaka, bo w spektaklu pojawia się Bogna, czyli Krystyna. Leopold, nie wiem, przez swoją lekkomyślność czy butę, czy też swój charakter ją traci i postanawia ją odzyskać. A jednym ze sposobów, by ją odzyskać jest właśnie to, by napisać książkę – powiedział Jerzy Jan Połoński.
– Nigdy nie myślę, w którą stronę chciałbym pójść w spektaklu, jeśli chodzi o muzykę. Bo robię spektakle niewpisujące się w jeden kanon. Oczywiście, jeśli robię klasyczny musical, czyli licencyjny spektakl, to mam narzucone określone ramy i tworzę musical – tłumaczył reżyser. – Natomiast gdy realizuję własne spektakle jako reżyser, a czasem autor scenariusza, to zawsze staram się, żeby to było nie do końca określone. Bardzo staram się, żeby jednak ten kawałek teatru dramatycznego, w tym dobrym znaczeniu, znalazł miejsce w przedstawieniu, bo nie ukrywajmy, że forma musicalowa często zapomina, że to jest też teatr, czyli postacie, role, tematy, zadania aktorskie i sensy. Na tym się skupiam – zaznaczył.
Scenografię tworzą ustawione na scenie miniaturowe bloki, stół z maszyną do pisania oraz projekcje. – Jesteśmy w głowie Leopolda Tyrmanda, dlatego na projekcjach dużo będzie liter, dużo będzie zabawy słowami i skojarzeniami. Figurami geometrycznymi, jakimiś skrawkami pamięci. Pojawi się skrawek betonu, skrawek ulicy, lampy. Składamy opowieść z otaczającej rzeczywistości – wyjaśnił Jerzy Jan Połoński.
„Powojenną Warszawę w 1954 r. porywa entuzjazm odbudowy i nowa, dzika muzyka – jazz. W pierwszym jazzowym klubie na Konopnickiej 6 gromadzą się wyznawcy nowego brzmienia stolicy: bikiniarze, gangsterzy i gwiazdy parkietu. Niekwestionowanym królem tego miejsca jest pisarz, bokser i playboy Leopold Tyrmand. Gdy klub zostaje zamknięty przez walczący z nieobyczajnością reżim, Tyrmand wpada w depresję i krąży po mieście opanowanym przez chuliganów” – czytamy w zapowiedzi spektaklu.
Jak wyjaśniono, podczas jednej z wypraw, wdaje się w bójkę w obronie maturzystki, która zostaje jego kochanką i wpada na trop zamaskowanego mściciela, samotnie walczącego z przestępczością. „Niedługo później dziewczyna znika, a pisarz-detektyw wyrusza na poszukiwania. Odkrywa mroczną, gangsterską Warszawę – miasto grzechu, w którym liczą się mafijne układy i siła pięści” – napisano na stronie teatru.
Przedstawienie powstało z okazji jubileuszu 50-lecia działalności Teatru Rampa na Targówku.
Autorem scenariusza na podstawie powieści „Zły” i „Dziennika 1954” Leopolda Tyrmanda jest Michał Walczak. Reżyseria – Jerzy Jan Połoński. Muzyka – Marcin Partyka. Kostiumy i scenografię zaprojektowała – Marika Wojciechowska. Choreografię opracował Jarosław Staniek. Za projekcje odpowiadają Karolina Jacewicz i Mateusz Kokot. Reżyseria świateł – Maciej Iwańczyk. Za przygotowanie wokalne odpowiadają Zuzanna Falkowska i Jagoda Stach.
Występują: Karol Drozd / Marcin Januszkiewicz (Leopold Tyrmand / Zły), Agata Łabno / Julia Piotrowska (Krystyna / Marta Majewska), Maciej Gąsiorek / Julian Mere (Stefan „Kisiel” Kisielewski / Juliusz Kalodon / Franciszek Życzliwy / Kitwaszewski), Agnieszka Makowska (YMKA / Eugenia Śmigło / Wiesław Mechciński), Dominika Łakomska (Michalina Dziarska / Milena De Vers), Karol Osentowski / Marek Zawadzki (Witold Halski / Józef Siupka / Lowa Zylbersztajn), Krzysztof Godlewski (Jakub Wirus / Jan Wcześniak), Robert Tondera (Filip Merynos / Obywatel Kudłaty), Paweł Monsiel (Robert Kruszyna), Kamila Boruta-Marszałek (Meto / Roma Leopard / Aniela), Konrad Marszałek (Zenon / Jerzy Meteor / Edwin Kolanko), Anna Mierzwa (Olimpia Szuwar / Siostra Leokadia / Albert Wilga) i Jarosław Staniek (Zły).
Na żywo grają muzycy: Kuba Szydło (perkusja), Piotr Aleksandrowicz (gitara) i Andrzej Zielak (gitara basowa).
Premiera spektaklu „Zły. Warszawska jazz opera” – 26 września o godz. 19 na Dużej Scenie Teatru Rampa w Warszawie. Kolejne przedstawienia – 27-28 września.