Ważą się losy zabytkowych hal fabryki Norblina. Nowy właściciel chce je zburzyć pod nową zabudowę. Protestują muzealnicy, artyści i społecznicy. Nieczynna XIX-wieczna fabryka zajmuje dwuhektarowy teren u zbiegu Żelaznej i Prostej. Tu, gdzie kiedyś produkowano słynne srebra i platery, od lat mieszczą się: Muzeum Przemysłu, Muzeum Drukarstwa i teatr Scena Prezentacje.
Ale w zeszłym roku fabrykę sprzedano. Na przetarg wystawił ją syndyk masy upadłościowej firmy Norblin SA. Nieruchomość kupiła spółka Alm Dom. Od początku nie kryła swoich zamiarów: chce zrównać z ziemią stare hale i postawić tu osiedle mieszkaniowe. Sęk w tym, że budynki fabryki chronione są wpisem do rejestru zabytków, a varsavianiści zgodnie podkreślają znaczenie Norblina w dziejach miasta. W piątek deweloper zaprosił dziennikarzy na wycieczkę po fabryce. Przekonywał, że większość hal powstała już po wojnie i nie ma charakteru zabytkowego (powinna być więc wykreślona z rejestru), w dodatku jest w pożałowania godnym stanie. W odpowiedzi na to obrońcy Norblina zorganizowali wczoraj konferencję prasową. - Nie możemy się pogodzić z przekłamywaniem historii zakładów Norblina na potrzeby inwestora - oświadczył Krzysztof Wittels ze stowarzyszenia Nasz Norblin założonego przez potomków dawnych właścicieli fabryki. Mówił o niejas