Mamy w Warszawie nową scenę. Wiadomość o otwarciu Teatru Trzyrzecze w dawnym kinie Tęcza to podwójna sensacja.
Po pierwsze, prowadzone przez Konrada Dulkowskiego i Rafała Gawła Trzyrzecze to azylanci z dalekiego Białegostoku. Teatr jest zaprawiony w bojach, jego dotychczasowe zaangażowanie przejawiało się nie tylko w wyrazistych spektaklach, ale i bezpośredniej działalności społecznej, m.in. antydyskryminacyjnej i wymierzonej w rasizm. Władze odbierały teatrowi dotacje i dręczyły kontrolami (niestety, nierzadki to przypadek w Polsce, nie tylko wschodniej). Zaś lokalna prokuratura stwierdziła, że malowanie przez narodowców swastyk na murach - co teatr zgłaszał i monitorował - nie jest wcale propagowaniem faszyzmu. Wędrówka w głąb samczego piekła Po drugie - miejsce. To nie jest dobry czas dla starych kin w Warszawie. 76-letnią historię Feminy deweloper postanowił, by tak rzec, zdyskontować. Z dawnego Warsa na Rynku Nowego Miasta zaraz będzie musiał się wynieść Teatr WARSawy. Szkoda ciekawej sceny prowadzonej przez Adama Sajnuka i Aldonę Machnowską-Gór�