Wielbicieli jednej z najsłynniejszych powieści XX wieku czekają mocne przeżycia, a krytycy literatury zacierają ręce. Na nasz rynek księgarski trafiło nowe tłumaczenie "Procesu". Autor przekładu nie poprzestał na skorygowaniu błędów poprzedników - zamienił kolejność rozdziałów, uwzględniając ustalenia badaczy twórczości Franza Kafki.
Sprawcą całego zamieszania jest 47-letni Jakub Ekier - poeta, eseista, tłumacz i stały współpracownik czasopisma "Literatura na Świecie". Jego zdaniem polski przekład "Procesu", opublikowany w 1936 roku, nie jest ani doskonały, ani zbyt wierny oryginałowi. "Autorką tłumaczenia była Józefa Szelińska, choć przez lata przypisywano je Bruno Schulzowi. Schulz dokonał jednak tylko korekty gotowego już tłumaczenia, nie miał zbyt wielkiego wpływu na ostateczny jego kształt" - twierdzi Ekier. Manuskrypt powieści powstał w latach 1914-15 i cudem uniknął zniszczenia. Umierający Kafka polecił go spalić razem z innymi niewydanymi rękopisami. Przyjaciel pisarza, Max Brod nie uszanował ostatniej woli pisarza. Wręcz przeciwnie, zaczął porządkować stos powyrywanych z zeszytów kartek, zapisanych dwustronnie i pogrupowanych w stosiki opatrzone prowizorycznymi tytułami. Kafka nie zostawił spisu treści, nie wiadomo, które części uważał za nieukończone. Br