"Siostry" Pera Olova Enquista to wariacje na temat "Trzech sióstr" Czechowa. Poznajemy dalsze losy Olgi, Maszy i Iriny. U szwedzkiego dramaturga (autora m.in. wystawianej u nas sztuki "Twórcy obrazów") rzecz dzieje się równocześnie w 1901 i w 1917 r. Reżyser spektaklu Piotr Cieślak akcję przenosi w nasze czasy, dla których z kolei punktem odniesienia stają się lata 50. Premiera w najbliższą sobotę w Teatrze Dramatycznym.
Dorota Wyżyńska: Enquist pokazuje trzy siostry po latach. Czy bardzo zmieniły się ich marzenia? Piotr Cieślak [na zdjęciu]: Marzenia się nie zmieniają - cokolwiek to dla każdej znaczy. Dalej uporczywie powtarzają "do Moskwy, do Moskwy". Problem polega na tym, dlaczego swych marzeń nie umiemy zrealizować. Czy ta niemożność jest uwarunkowana jakimiś obiektywnymi przeszkodami, czy te przeszkody tkwią w nas, w naszym charakterze, czy też braku takowego. Pan przenosi akcję sztuki Enquista we współczesność, odnosząc się do lat 5O. - Z jednej strony chciałem uciec od "samowarowej" poetyki czy, jak to Czechow określał, "tiurniury i sztucznych zębów", od sztuczności tamtej obyczajowości. Z drugiej strony fascynujący u Enquista jest temat cienia ojca, który nawet wiele lat po śmierci determinuje zachowanie swoich dzieci. Jakby nie było ucieczki od własnego dzieciństwa. To można trochę porównać do "sierot po poprzednim ustroju", do ludzi, dla kt�