- Występowałam w tej roli w teatrze w Jekaterynburgu, potem na innych scenach w Rosji, w Szwajcarii, w Niemczech, w Austrii. Ciągle do niej powracam, zawsze z ogromną ochotą - z Iriną Gordei, która wystąpi jako Tosca w premierze Opery Narodowej rozmawia Jacek Marczyński.
Lubi pani Toscę? Uwielbiam. Mówimy o kobiecie czy o operze? O kobiecie, której charakter jest mi bliski. Moim życiem też kierują namiętności, potrafię być zazdrosna, gwałtowna. Poza tym Tosca to kobieta bardzo współczesna i prawdziwa, taką była w momencie scenicznych narodzin i pozostała do dziś. Towarzyszy mi od początku mojej kariery. Występowałam w tej roli w teatrze w Jekaterynburgu, potem na innych scenach w Rosji, w Szwajcarii, w Niemczech, w Austrii. Ciągle do niej powracam, zawsze z ogromną ochotą. Zmienia się pani spojrzenie na nią? Oczywiście, tak jak w przypadku innych postaci. Nie da się niczego powielać, inaczej patrzymy na życie, mamy bogatsze doświadczenia, które przenikają do naszych scenicznych wcieleń. Czy przygotowując rolę śpiewak zaczyna zatem z wiekiem bardziej angażować rozum, mniej zaś serce? W tym zawodzie zawsze przede wszystkim musi pracować głowa. Trzeba myśleć, same uczucia byłyby złym doradc