EN

29.12.2007 Wersja do druku

Warszawa. Teatralne hity

Są spektakle, które schodzą z afisza bardzo szybko, nawet po kilku pokazach. Czasem dlatego, że nie mają widzów albo po prostu nie mają szczęścia. Bo dyrektor tak zdecydował, bo aktor nie mógł grać. Albo nie wiadomo dlaczego. I już. Nie ma. Ale są też i takie, z którymi nie sposób się rozstać. Shirley Valentine", "John and Mary" i "Metro - te spektakle są w repertuarze od kilkunastu lat.

Jednym z warszawskich rekordzistów jest na pewno spektakl "Shirley Valentine" [na zdjęciu] w wykonaniu Krystyny Jandy (premiera w 1990 r.). Jak to się stało, że ta lekka, niepozorna sztuka Willy'ego Russella (podobnych powstaje w Wielkiej Brytanii mnóstwo) - przez prawie 15 lat nie schodziła z afisza Teatru Powszechnego. A teraz z powodzeniem grana jest w Teatrze Polonia. Co jest takiego w tej trochę śmiesznej, trochę smutnej historii pewnej gospodyni domowej? Nad fenomenem tego spektaklu głowili się już studenci socjologii UW - powstała tam praca na ten temat. Na "Shirley Valentine" psychologowie wysyłali swoje grupy terapeutyczne. Krystynie Jandzie udało się stworzyć postać, która śmieszy, wzrusza, z którą łatwo się utożsamić. Sama Janda przyzna, że po odejściu z Powszechnego brakowało jej Shirley i zrobiła wszystko, żeby do niej wrócić. Bo Shirley jest jej potrzebna. To postać, która zmienia się razem z aktorką. W sylwestrowy wieczór Krystyna J

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rekordy teatru

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Stołeczna nr 303

Autor:

Dorota Wyżyńska

Data:

29.12.2007

Realizacje repertuarowe