Teatromani, którzy wynudzili się na przedstawieniu Piotra Cieplaka z udziałem Krystyny Jandy i Jerzego Treli w Teatrze Polonia, będą teraz mieli okazję obejrzeć w Teatrze Na Woli wciągającą i porywającą wersję "Szczęśliwych dni" zrealizowaną przez Krzysztofa Jasińskiego w krakowskim Teatrze STU.
Ten monodram na dwoje aktorów wygląda niepozornie, a kryją się w nim demony - przypomniał niedawno Tadeusz Nyczek, pisząc o tych, jakże odmiennych, realizacjach tekstu Samuela Becketta. Obie odbiegają od tradycyjnego, minimalistycznego, wręcz matematycznego odczytania twórczości autora "Końcówki", do jakich przyzwyczaił nas najsłynniejszy w Polsce znawca Becketta Antoni Libera. W spektaklu Jasińskiego bohaterowie sztuki Winnie i Willie to sławna niegdyś śpiewaczka i jej kompozytor, para złączona ze sobą na dobre i na złe. Beata Rybotycka, kontynuująca najlepsze tradycje piosenki literackiej, obdarzona jest nie tylko talentem muzycznym, ale i dramatycznym. A Winnie to w jej dotychczasowym dorobku rola najbardziej niezwykła. Opowieść o samotności, słabości i umieraniu przetyka aktorka fragmentami znanych piosenek. Miejsce, z którego wygłasza swój monolog, przypomina miniaturkę kopca Kościuszki (podczas całego spektaklu obraca się wokół osi jak