Żoliborz od ośmiu lat czerpie korzyści ze squatu, nawet nie wiedząc o tym - mówił w środę przedstawiciel Elby na sesji rady tej dzielnicy.
- Nie chcę, żeby zabrzmiało to bezczelnie, ale chcielibyśmy państwa trochę wyedukować - zaczął Wojtek z Kolektywu Elba. - Chcielibyśmy, żebyście przez chwilę nie podchodzili do nas jak do problemu, tylko zastanowili się nad tym, co dajemy dzielnicy. I choć dyskusji o squacie nie było w planach, na wniosek radnego Grzegorza Hlebowicza (PiS) taki punkt został dopisany do porządku obrad. I była to najbardziej emocjonalna część sesji. - Może niech squattersi zajmą gabinety zarządu dzielnicy - było słychać głosy starszych wiekiem radnych z PiS. - Nie możemy udawać, że nie ma problemu. Kilkanaście dni temu ci ludzie zostali potraktowani brutalnie. Powinniśmy się zastanowić, jak możemy im pomóc, choć zdaję sobie sprawę, że może być to trudne - apelowała Anna Nalberczak (Projekt Żoliborz). Jej klubowa koleżanka Halina Piwowarska zaproponowała przyjęcie przez radę stanowiska do Hanny Gronkiewicz-Waltz, by ratusz nieodpłatnie umożliwił