W piątek zacznie się w stolicy siódmy Big Book Festwal. Wypełnią go spotkania i spektakle.
Im większy wybór w księgarniach, tym mniej mamy czasu, by czytać. Tak można streścić współczesny kryzys czytelnictwa. Czy zatem festiwal z książką w nazwie nie jest ekstrawagancją, czasochłonnym hobby? Nie ma czasu - Mamy świadomość zmiany kulturowej sprawiającej, że czytanie jest czynnością coraz trudniejszą - mówi Paulina Wilk, współtwórczyni Big Book Festivalu, pisarka i dziennikarka, niegdyś w redakcji "Rzeczpospolitej". - Trudną na poziomie neurofizjologii, zarządzania czasem codziennym i na poziomie wyborów. Zdaję sobie sprawę, z jak wieloma różnymi aktywnościami wymagającymi mniejszego skupienia książka musi dziś konkurować i my też się będziemy zastanawiać, jaką wartość ma dziś w Polsce czytanie książek. Jako dowód Paulina Wilk wskazuje w programie festiwalu sobotnią debatę o godz. 12 z pogranicza ekonomii i kultury zatytułowaną "Nie ma czasu na czytanie". Można w niej uczestniczyć, choć nie trzeba osobiście, bo na p