Trwają ostatnie próby przed premierą opery "Zbrodnia i kara". Widownia teatrów muzycznych niechętnie przyjmuje takie nowinki.
Opera wciąż kojarzy się z dziełem dawno powstałym, choć w ostatnich latach obserwować można istny boom twórczości operowej. Po ten gatunek coraz częściej sięgają twórcy muzyki współczesnej, w tym awangardowej. Polscy twórcy także nie pozostają w tyle za tym trendem. W ostatnich latach Opera Narodowa wystawiła kolejno "The Music Programme" Roxanny Panufnik, "Ignoranta i szaleńca" Pawła Mykietyna, "Fedrę" Dobromiły Jaskot. Na zamówienie Jacka Kaspszyka powstał dla tej sceny niedawno wystawiony "Magiczny Doremik" - opera dla dzieci. Niestety, wszystkie te spektakle, w tym bardzo dobrze oceniony "Ignorant i szaleniec", po kilku zaledwie prezentacjach zeszły z afisza. Teatr nie bardzo potrafił wypromować te czasami ultranowoczesne dzieła, a zachowawcza publiczność stanowiąca największy procent widowni Teatru Wielkiego niechętnie wybierała takie propozycje. Tak jest nawet z bardzo przystępną "Iwoną, księżniczką Burgunda" Zygmunta Krauzego. In