Na Małej Scenie Teatru Studio trwają ostatnie próby do sobotniej premiery "Przed odejściem w stan spoczynku" Thomasa Bernharda. Po tę "komedię o duszy niemieckiej" - jak przewrotnie nazwał w podtytule swoją sztukę sam Bernhard - sięga młody reżyser Michał Kotański.
Przyzwyczailiśmy się, że kolejne inscenizacje powieści ("Kalkwerk" i "Wymazywanie") i dramatów ("Na szczytach panuje cisza") tego wybitnego austriackiego autora przygotowuje Krystian Lupa. A jak spojrzy na ten niełatwy do wystawienia w teatrze materiał młody reżyser? Ta premiera miała odbyć się 10 kwietnia. Została odwołana, tak jak wszystkie spektakle tego dnia. Ale nawet już po zakończeniu żałoby nie wrócono do tego tytułu. Dopiero teraz, po wakacjach. Reżyser obawiał się, czy ta przerwa nie będzie zbyt długa dla przedstawienia. Ale teraz wie, że z dzisiejszej perspektywy możemy spojrzeć na ten dramat nieco inaczej. - Kiedy patrzę na tę epopeję męczeństwa i hipokryzji, której jesteśmy świadkami przez ostatnie cztery miesiące, z rosnącym zdziwieniem odkrywam upiorną aktualność tego tekstu - mówi. - Jest to tekst o zarządzaniu pamięcią i językiem oraz o tym, jak można tą pamięcią za pomocą języka manipulować. Bernhard pokazuje ludzi