Dzieło Verdiego, które zobaczymy w Warszawskiej Operze Kameralnej, znane jest jako "Dzień królowania", ale ma też podtytuł "Rzekomy Stanisław". WOK, przygotowując premierę, dokonała ich zamiany, pragnąc podkreślić, że bohater utworu nosi swojsko dla nas brzmiące imię.
To na dodatek nie byle jaki Stanisław. Autor libretta Felice Romani za punkt wyjścia wziął autentyczne wydarzenia. Kiedy w 1733 roku zmarł August II Sas, wypędzony przez niego z tronu polskiego Stanisław Leszczyński wyruszył z Francji, by odzyskać władzę. Podróż odbywał w tajemnicy, aby się o niej nikt nie dowiedział, w tym czasie we Francji podszywał się pod niego pewien oficer. W operze Giuseppe Verdiego nie pojawia się zatem polski król, tylko ów zastępca, Belfiore. Rzekomy Stanisław zostaje zaś wplątany w skomplikowaną miłosną intrygę, która zakończy się happy endem. Ta opera komiczna samemu Verdiemu nie przysporzyła radości. Pracę nad nią zmąciła śmierć żony, zrozpaczony kompozytor ponaglany terminami musiał jednak utwór doprowadzić do finału. A prapremiera w La Scali w 1840 roku zakończyła się taką klęską, że niespełna 30-letni Verdi chciał w ogóle zrezygnować z komponowania. Potem na szczęście zmienił zdanie, ale na