Działacze prawicy twierdzą, że scena "zbiórki na zabójstwo Kaczyńskiego" w spektaklu "Klątwa" w Teatrze Powszechnym to przykład mowy nienawiści. - Ma ona dokładnie przeciwny wydźwięk. Ośmiesza i potępia rozwiązywanie konfliktów politycznych na drodze przemocy - komentują władze teatru.
"Kiedy pan, panie prezydencie, skończy z hejtem za publiczne pieniądze? Pytam także o Teatr Powszechny i spektakl Klątwa" - tweet tej treści napisał niedawno warszawski radny PiS Dariusz Lasocki. Nie był jedyny. Wielu polityków prawicy dowodzi, że spektakl należy zakwalifikować jako przykład mowy nienawiści. Okrojona "Klątwa" w żałobie Te głosy przybrały na sile po tym, jak w ostatnią środę, w trakcie żałoby po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, teatr wystawił spektakl w okrojonej wersji. Wycięto z niego scenę, w której jedna z aktorek opowiada (w trybie przypuszczającym) o pomyśle na scenę polegającą na zbiórce pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego. Zamiast tego spektakl przerwano minutą ciszy. Politycy i sympatycy PiS potraktowali to jako dowód na to, że "Klątwa" nakręca polityczne napięcie. A po tym, jak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wezwał do wyeliminowania mowy nienawiści z życia publicznego (i za