Czytelnik Rzeczpospolitej nie mógł kupić wejściówki do Teatru Powszechnego. Okazało się, że są one sprzedawane tylko studentom, emerytom, pracownikom teatru i aktorom. Nie sprzedaje się ich zwykłym widzom, nawet wtedy, gdy na sali są jeszcze wolne miejsca.
Wojciech Wasilewski z siostrą i dziewczyną wybrał się na przedstawienie "Gruba świnia". Przy kasie się dowiedział, że nie ma co liczyć na którąś z 15 wejściówek za 15 zł. - Nawet gdyby były wolne wejściówki, to i tak nie mógłbym ich kupić, bo nie jestem ani studentem, ani aktorem - denerwuje się Wasilewski. - A to bez sensu, by zostawały wolne miejsca. Przepisy dotyczące wejściówek ustaliła dyrekcja teatru. Ryszard Jakubisiak, zastępca szefa placówki, tłumaczy, że ograniczenie uprawnionych do zakupu wejściówek leży w interesie społecznym, a limit ich liczby wiąże się z przepisami przeciwpożarowymi. Strażacy zaprzeczają: - Owszem, ustalamy limit osób mogących jednocześnie wejść do sali, ale nie to, ile może być sprzedanych biletów, a ile wejściówek - mówi "Rz" oficer dyżurny straży pożarnej. - Państwa czytelnik miał szansę kupić bilet - uważa Jakubisiak i dodaje, że wolnych miejsc nie było i spektakl grany był przy pełn